czwartek, 24 stycznia 2013

Początek

Mój cały świat mieści się w moich ramionach.
Mój cały świat to te piękne oczy, maleńkie rączki, bezzębny uśmiech. :)
Tak moim całym światem jest moja córeczka.Myślisz może, że to kolejny blog szczęśliwej mamusi? Po części tak, lecz tylko po części.
Dlaczego zaczęłam pisać?
Sama muszę sobie odpowiedzieć na to pytanie. Chyba muszę napisać prawdę o Nim, o nas. Widzę jak udaje pokrzywdzonego, biednego chłopca, który źle ulokował uczucia. Mam dość tego milczenia, chciałabym by ludzie znali prawdę, by mogli obiektywnie wydać opinię.
Trochę to wszystko chaotyczne, ale to takie rozwiązanie ust po długim milczeniu.

Zacznijmy od samego początku. Zaczęliśmy sie spotykać 23 stycznia 2010 roku. Ja maturzystka z tysiącem pomysłów w głowie, On na pierwszy rzut oka normalny facet 27 lat, pracuje, mieszka z rodzicami.
Coś zaiskrzyło, zaczęliśmy się spotykać, nawet sama nie zauważyłam kiedy się zakochałam. Długo czekałam aż mu to powiem, musiałam być pewna swoich uczuć. Pierwsza poważna miłość, przekonanie, że to ten i żaden inny.On zapewniający o swojej miłości, do rany przyłóż.
Wszystko pięknie i cudonie. Cud, miód i malina.
No i 19 września 2010 roku, w moje  urodziny oświadczył mi się.
Ja od października zaczęłam studia, spędzaliśmy ze sobą każdy weekend,wakacje, prawie 24/dobę,wszędzie razem.
W styczniu 2012r. dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, musiałam przerwać studia dla dobra dziecka.W kwietniu skromny ślub. Mieszkaliśmy z moimi rodzicami, bo u Niego nie było warunków.Zresztą moi teściowie też pozostawiali wiele do życzenia, a zwłaszcza ich postawa życiowa i minimalizm.

Wszystko było dobrze aż do dnia kiedy  trafiłam do szpitala, on wtedy zamieszkał na kilka dni u swoich rodziców.Zaczeli go buntować, wolał spędzać czas z nimi niż ze mną. Jednak do ostatniego dnia stwarzał pozory kochającego męża....
1 lipca wyprowadził się do mamusi i tatusia.Nie chciał ze mną rozmawiać, uciekł jak tchórz, nie mając odwagi stanąć, spojrzec prosto w oczy i wytłumaczyć...

2 komentarze: