czwartek, 28 marca 2013

Co dalej?

Co dalej??
Chyba to pytanie ciągle nie dawało mi spokoju. Czy warto walczyć?
Czy żyć w ciągłym strachu, że sytuacja się powtórzy? A co jeśli pojawią sie problemy, czy ucieknie wtedy do mamusi a ja będę cierpieć jeszcze bardziej?
A jeśli mamusi juz nie będzie?Co wtedy, alkohol?
Czy może dla dobra córki ulec, zamieszkać z jego rodzicami, dać sie zniewolić, żyć pod rozkaz apodyktycznego tatusia, który może użyć przemocy?
NIE!
Czy moja córka bedzie szczęśliwa patrząc na nieszczęśliwą, zapłakaną matkę?
Czy będzie miała szacunek, jeśli  jej ojciec będzie robic co będzie chciał,mówiąc do mnie,że Ty i tak nie masz tu nic do powiedzenia?
NIE!
Nie pozwolę się zamknąć w domu- ruinie ( gdzie do najbliższych sąsiadów jest 600m ) , bez szans na rozwój, normalne życie i godziwe warunki.
Chcę dać córeczce wszystko co najlepsze, wiem że nie będzie łatwo, ale mam dla kogo się starać.
Zasypiałam płacząc i głaskając dzieciątko rozwijające się w moim brzuchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz